Trener Wisły Płock Misiura porównał mecz z Piastem do gry w trzy kubki
Podsumowanie spotkania na konferencji prasowej trener płocczan, którzy awansowali na pierwsze miejsce w tabeli z kompletem trzech zwycięstw, rozpoczął od wyrażenia wdzięczności dla swoich rodziców.
- Bo teraz jestem dojrzalszą osobą, dostrzegam dużo dobrych rzeczy, które rodzice robili, kiedy byłem młody. Jeśli mieliście okazje grać w uliczną grę w trzy kubki, to przygotowując się do meczu z Piastem Gliwice, podobnie to wyglądało. Była bardzo duża liczba rotacji zawodników, aby wreszcie wstrzelić piłkę za linię obrony, Kluczem było, abyśmy byli na tyle skoncentrowani, aby nie pozwolić sobie, żeby te wszystkie rotacje przeciwnika zamieszały nam w głowie. Utrzymaliśmy dyscyplinę taktyczną. Duże słowa uznania dla mojej drużyny. Wiedzieliśmy że Piast chce grać w piłkę, zaczynając od swojego bramkarza. Także dlatego strzeliliśmy bramkę dopiero pod koniec pierwszej połowy – analizował.
W szatni w przerwie spotkania zapadła decyzja, by w drugiej połowie zmodyfikować ustawienie napastników.
- Myślę, że to dało efekt. Szybkie ataki też wychodziły. Koniec końców przetrwaliśmy ten moment, kiedy bywaliśmy zdominowani, ale raczej mieliśmy sytuacje meczową pod kontrolą – ocenił szkoleniowiec.
Słowa podziękowania skierował do swojego sztabu, z którym do pierwszej w nocy rozpisywał wysoki pressing.
- Były cały czas kombinacje, aby to dobrze ustawić. Uznanie dla zawodników za poświęcenie, mamy teraz zasłużony dzień wolny, po jedenastu dniach bez przerwy w treningu i meczu. Cieszę się, że przychodzą efekty dla drużyny, która czasem cierpi, bo ciężko pracuje, ale idziemy powoli do celu. Jesteśmy coraz bliżej pierwszego - zdobycia 10 punktów. Dziękuje trenerowi gości, bo wierze, że to rozwija naszą ligę, że zagraniczni trenerzy wprowadzają nową jakość -stwierdził Misiura.
Szwedzki szkoleniowiec Piasta Max Moelder nie był zadowolony z występu swoich zawodników.
- Pierwsza połowa w pewnym sensie zniszczyła nas dzisiaj. Byliśmy zbyt łatwym przeciwnikiem, źle zajmowaliśmy pozycje na boisku i nie byliśmy wystarczająco odważni w naszych poczynaniach. Mieliśmy też dużo strat i nie byliśmy kolektywem, który wiedziałby, w którą stronę prowadzić grę oraz akcje. To sprawiło, że nasi przeciwnicy tworzyli sporo kontrataków, co powodowało, że musieliśmy wracać po kilkadziesiąt metrów za piłką i zawodnikami przeciwnika - zaznaczył.
Na koniec podsumował grę swojej drużyny.
- W ofensywie nie spełniliśmy założeń, które trenowaliśmy i które sobie zaplanowaliśmy. Nasze ambicje nie były wystarczające w grze w ataku. Występ nie był taki, jaki byśmy chcieli. W tej lidze są zbyt dobre zespoły, aby móc zdobywać punkty z taką grą. Mamy na koncie dwie różne porażki, jedna po dobrym występie, dzisiaj - po złym. (PAP)
marc/ cegl/
